Skip to main content

Spieszmy się kochać... z księdzem Janem Twardowskim

Opublikowano: 15.11.2019

Jest 14 listopada, godzina 17.00, za oknem już widać jak dzień zaczyna szarzeć. W Filii "Chorzeń" palą się lampki i świeczki, małe ogniki, które budują nastrój. Już zebrała się grupa osób przybyłych na spotkanie z wyjątkową postacią, która zapisała się na kartach swojej twórczości jako psycholog dusz i ludzkich serc.

Ksiądz Jan Twardowski to bohater naszej jesiennej wieczornicy. Duszpasterz, poeta i prozaik. Święcenia kapłańskie przyjął w 1948 roku. Pisać zaczął w szkole średniej. Poezja księdza Jana czytana jest bardzo chętnie bo mówi o sprawach najprostszych i bliskich każdemu: miłości, tęsknocie, wierze, cierpieniu, ale i doskonałości świata. Widziany jako ksiądz radosny i uśmiechnięty, trochę na poboczu zostawia w swojej twórczości elementy bólu, świadomości własnych grzechów i wahań wiary.

Biografię księdza Jana i zaledwie kilka jego wierszy przedstawiły naszym gościom uczennice klasy siódmej Szkoły Podstawowej nr 9 w Koninie pod opieką swoich nauczycielek, pań Sylwii Jakubowicz i Agnieszki Brzezińskiej.

Refleksyjną atmosferę i ciepły nastrój budowały nam subtelna muzyka w tle, a także słyszane od czasu do czasu głosy księdza Jana i Krzysztofa Kolbergera w podniosły sposób recytujący wiersze duszpasterza-poety.

Ksiądz Jan w swojej autobiografii mówi o tym, że był szczęśliwym dzieckiem, a o matce, że była najbardziej wzruszającym wspomnieniem jego życia... i że był grzeczny. W rodzinnym domu Poety tradycyjnie obchodzono imieniny, jego ulubionym przysmakiem były faworki i kakao z pianką. Zapamiętał również smak tranu w czasie choroby. To grzeczne dziecko w szkole na przerwach, zamiast schodzić po schodach, zjeżdżało po poręczach. Lubił czytać książki, do ulubionych zaliczał Baśnie Andersena i powieści Kornela Makuszyńskiego. Taki to z niego był ksiądz, taki wyjątkowy, taki skromny, tak zwykły i niezwykły zarazem.

Pora roku i pora dnia takie jak tego wieczoru, sprzyjają poetyckim spotkaniom. Nasze z księdzem Janem, po artystycznym i biograficznym przedstawieniu jego postaci, zamieniło się w towarzyskie. Słodki poczęstunek popijany kawą i herbatą, w przemiłej, nadal refleksyjnej atmosferze, w ferworze rozmów i delikatnej zadumy, umilił zakończenie tego jakże ciepłego i wyjątkowego jesiennego wieczoru.